Bezprecedensowa uchwała Sądu Najwyższego ułatwiająca zmianę płci

Data wpisu:
08.03.2025

Autor:

4 marca  Izba Cywilna Sądu Najwyższego pod przewodnictwem pierwszej prezes SN prof. Małgorzaty Manowskiej, podjęła uchwałę odnoszącą się do postępowania sądowego o ustalenie płci. Do „zmiany płci” w dokumentach wystarczy wniosek zainteresowanej osoby. Nie trzeba pozywać rodziców. Taką uchwałę podjął Sąd Najwyższy.

O uregulowanie tej kwestii wystąpił wystąpił 2,5 roku temu ówczesny Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. Udzielona przez sędziów odpowiedź zdecydowanie nie pasuje do zadanego pytania. Prokurator Generalny pytał o to, kto może wystąpić po stronie pozwanej „obok” żyjących rodziców, traktując obowiązek formalnego „pozywania rodziców” jako oczywisty, wynikający z wspomnianej wyżej uchwały składu siedmiu sędziów SN z 22 czerwca 1989 r., mającej moc zasady prawnej. W uchwale tej SN logicznie wyjaśniał, że sprostować można tylko to, co było błędne od początku, czyli w dacie sporządzenia aktu (ex tunc), podczas gdy późniejsze zmiany poszczególnych elementów stanu cywilnego (ex nunc) rejestrowane są w aktach stanu cywilnego z reguły w formie wzmianek dodatkowych. Późniejsze stwierdzenie transseksualnych zaburzeń tożsamości płciowej nie oznacza zatem, że akt urodzenia osoby dotkniętej obecnie tą przypadłością, sporządzony z uwzględnieniem tych czynników, które mają znaczenie dla określenia płci dziecka zgodnej z biologiczną rzeczywistością, był (i jest) obarczony błędem lub nieścisłością wymagającą sprostowania. Tymczasem SN w uchwale z 4 marca zakwestionował samą istotę instytucji sprostowania, sugerując tym samym, jakoby jeden z najbardziej obiektywnych faktów biologicznych, jakim jest płeć w momencie urodzenia dziecka, mógł stanowić przedmiot manipulacji i zmian dokonywanych już po fakcie.

Teraz SN w gronie 19 sędziów podjął uchwałę zdecydowanie ułatwiającą procedurę „zmiany płci” w dokumentach. W jej myśl, do korekty metrykalnej płci wystarczyć ma tylko wniosek osoby zainteresowanej. Uczestnikiem tego postępowania może być tylko jej małżonek (małżonka), a w postępowaniu przed sądem nie będą już uczestniczyć rodzice osoby „zmieniającej płeć” ani jej dzieci.

Jednocześnie według sądu względy społeczne przemawiają za uregulowaniem tej kwestii na drodze procesowej – dopóki nie zostaną przyjęte przepisy.

Uchwała SN wywołała entuzjazm w środowiskach lewicowo-liberalnych, m.in. minister ds. równości Katarzyny Kotuli. „Sąd Najwyższy wydał przełomowy wyrok. Polskie prawo nie może wykluczać, dyskryminować i dzielić polskich rodzin. Osoby transpłciowe, które chcą dokonać korekty płci, nie będą musiały już pozywać własnych rodziców, a sprawy o uzgodnienie płci, będą się toczyły droga nieprocesową!” – napisała w serwisie X. Tym razem środowiskom tym nie przeszkadza fakt, iż podjęli ją sędziowie których koalicja rządząca nazywa ,,neosędziami” i którym odmawia prawa do orzekania. Najwyraźniej tylko wtedy, gdy rozstrzygnięcia Sądu nie są zgodne z ich oczekiwaniami.